BLOG Na naszym weselu był cały stolik ludzi z McDonald’s

Data publikacji: 14.02.20184 min. czytania

Na naszym weselu był cały stolik ludzi z McDonald’s

On przyszedł do pracy w McDonald’s, jak sam mówi, „tylko na chwilę”. Zajęcie, które miało być przejściowe, okazało się pracą na kilka lat, podczas których poznał nie tylko przyjaciół, ale też swoją żonę. Ona nie chciała zmieniać restauracji, a później na jednej z imprez firmowych zauważyła jego. O „eMce w sercu” i tym, czego uczy praca w McDonald’s, rozmawiamy ze świeżo upieczonym małżeństwem – Mateuszem i Natalią, pracownikami restauracji McDonald’s na Lotnisku Chopina w Warszawie.

Jak to się stało, że zaczęliście pracę w McDonald’s?

Natalia: Swoją przygodę z Makiem zaczęłam jeszcze jako szesnastolatka. Pracowałam w okresie wakacyjnym w różnych warszawskich restauracjach. Później już jako pełnoletni pracownik zatrudniłam się w słynnym Sezamie w Warszawie (pierwsza restauracja McDonald’s w Polsce).

Mateusz: Ja z kolei szukałem pracy „przejściowej” i zakładałem, że zatrudnię się w restauracji na trzy miesiące. Cóż, minęło pięć lat, a ja wciąż jestem w McDonald’s i planuję zostać tu jeszcze dłużej.

A kiedy się poznaliście?

Natalia: Pracowaliśmy razem w restauracji w Złotych Tarasach, ale na początku nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Wszystko zaczęło się od jednej z imprez pracowniczych. Zaczęliśmy się przyjaźnić i tak stopniowo przerodziło się to w związek. Ja początkowo nie byłam pewna, ale Mateusz powiedział mi wtedy ważną rzecz…

Mateusz: Jeśli czegoś nie spróbujemy, to nie będziemy wiedzieć, czy było warto.

Natalia: Na początku spotykaliśmy się trochę po kryjomu, przynajmniej tak nam się wydawało :) Kiedy w końcu zdecydowaliśmy się powiedzieć naszym znajomym, że się spotykamy, okazało się, że wszyscy już o tym wiedzieli.

Jesteście już ponad 5 lat w McDonald’s, co jest długim stażem. Co sprawia, że wciąż chcecie tu pracować?

Mateusz: McDonald’s jest dobrym pracodawcą, bo daje nam stabilne zatrudnienie, czyli umowę o pracę. Dużym plusem jest też elastyczny grafik – możemy ustawiać swoje godziny pracy, dzięki czemu nie mijamy się w domu. Mamy też szansę rozwoju – ja aktualnie pracuję jako instruktor.

Natalia: Ja też awansowałam na instruktora. Poza tym, że umowa o pracę jest dla mnie podstawą i nie wyobrażam sobie pracy bez niej, to lubię pracę na lotnisku. Mamy tam sporo kontaktu z obcokrajowcami, więc mogę ćwiczyć angielski. Ostatnio nawet zaczęłam się uczyć rosyjskich słówek.

Jesteście małżeństwem, które pracuje w tej samej firmie – jak się z tym czujecie?

Natalia: Nauczyliśmy się oddzielać pracę od życia prywatnego i bardzo dobrze nam to wychodzi.

Mateusz: Tak, mamy zasadę, że nie zabieramy pracy do domu i na odwrót. Oczywiście McDonald’s jest stale obecny w naszym życiu, bo wielu naszych znajomych to ludzie poznani w Maku.

Natalia: Śmialiśmy się, że na naszym weselu był cały stolik McDonald’s. Poza tym naszymi świadkami byli przyjaciele poznani w Maku. Nigdy bym nie przypuszczała, że poznam w pracy męża i najlepszą przyjaciółkę.

A poza tym? Czego nauczyła Was praca w McDonald’s?

Natalia: Życia! (śmiech) Nauczyłam się tutaj działania w zespole, tego, że nie warto się spierać o wszystko, chociaż jestem dość kłótliwa. McDonald’s pokazał mi też, że nie zawsze mam rację. Dzięki pracy w restauracji potrafię też skupić się na kilku rzeczach jednocześnie. Czasami jak patrzę na mojego brata, to chciałabym, żeby tu przyszedł popracować i nauczył się „ogarnięcia” :)

Mateusz: Ważną rzeczą jest to, że nauczyliśmy się cierpliwości i pokory. To bardzo duża wartość.

A jak lubicie spędzać czas wolny po pracy?

Natalia: Od ponad roku jesteśmy wolontariuszami w Fundacji Ronalda McDonalda i bardzo to wszystkim polecamy. Pomagamy w pracach wokół domu, bawimy się z dziećmi i organizujemy dla nich różne zabawy. To, że możemy komuś pomóc, daje nam dużo satysfakcji. Udało nam się też zachęcić do działania w fundacji naszych znajomych.

Mateusz: Poza fundacją, lubimy chodzić do escape roomów. Nie jesteśmy jeszcze w tym mistrzami, ale się staramy.

Opowiecie na koniec, jak wyglądały Wasze zaręczyny?

Natalia: Myślałam, że Mateusz coś przede mną ukrywa, a on kupował pierścionek. To był dzień moich urodzin, umówiliśmy się ze znajomymi w samym centrum Warszawy. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Nagle pojawił się Mateusz i mi się oświadczył – tak przy wszystkich. Przechodnie bili nam brawo.

Mateusz: Dla mnie to było bardzo stresujące.

Natalia: A ślub wzięliśmy w ubiegłym roku we wrześniu.

 

Fotografia: Justyna Parchan - Studio MaKu

Wyszukaj oferty pracy

Wpisz miejscowość lub wyszukaj  najbliższe restauracje, korzystając z geolokalizacji. Możesz też szukać ofert, wybierając stanowisko, które Cię interesuje.

Wybierz interesujące Cię oferty